Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/22

Ta strona została skorygowana.
18

Wybiło właśnie jedenaście. Podyktował tuż dwa listy i zamierzał zabrać się do trzeciego, kiedy otworzyły się drzwi, prowadzące do pokoju sekretarzy.
Wszedł urzędnik, niosąc list, który Maks Lamar otworzył natychmiast.
Czytając, zadrżał nieznacznie i wyraz żywego zainteresowania odbił się na jego twarzy. Położył list przed sobą i chwilę siedział milczący i zamyślony.
— Proszę pani — zwrócił się wreszcie do swej stenografistki, — jest rzeczą prawdopodobną, że nie przyjdę tu dzisiaj, a i jutro również.
— Będę miał bardzo dużo do roboty w czasie tych kilku dni — dodał półgłosem, jakby mówiąc do siebie.., — ale jest to praca warta zachodu...
Zagłębiony w fotelu, pogrążył się w rozmyślaniach.
— Tak, tak, — dodał w parę chwil później, — praca warta zachodu... Zażąda pani z administracji aktów Dżima Bardena... Słyszy pani, panno Hayes? Zapewne będę miał dużo do skompletowania tych aktów...
— Akty Dżima Bardena? Dobrze, proszę pana, — odpowiedziała stenografistka, zapisując sobie w notatniku.
Podniosła wzrok na szefa i zapytała:
— Czy to jest zbrodniarz?
— Oto, proszę niech pani sobie to przeczyta, a dowie się pani wszystkiego, — odpowiedział Lamar, podając stenografistce list.

Mój kochany Maksie.
Słynny Dżim Barden, znajdujący się u nas w celi pod kluczem w szpitalu obłąkanych, ma być wypuszczony na wolność z powodu korzystnej opinii naczelnego lekarza.