dzieckiem bogatej damy, a to nieprawda! Znalem jej prawdziwą matkę, żonę Dżima Bardena, a córka jest do niej bardzo podobna...
— Ale któż to jest? — zapytał Allen.
— Szukajcie! Ha, ha! To zagadka, — zaśmiał się Sam szamańsko. — Co trudno się domyśleć?... Pomogę wam, drodzy... To Flora Travis.
— Co? — zdziwił się Allen, tracąc swą zwykłą flegmę.
— Tak, tak, — śmiał się Smiling, to ona! Zaaresztujcie ją. Obszukajcie. Wcześniej lub później Czerwone Koło ukaże się na jej ręce. Widziałem sam... To ona... Ha, ona mnie zdradziła, więc się mszczę teraz, — kończył słabnącym głosem.
Nasyciwszy swą nienawiść, zamknął oczy i opadł na poduszki.
Dyrektor policji z Farwellem wyszli ze szpitala.
— Ta rewelacja wcale mnie nie zdziwiła, — mówił Silas. Byłem już wczoraj pewny, że kobietą z Czerwonem Kołem jest panna Flora Travis.
I dodał szyderczo:
— Chciałbym widzieć teraz doktora Lamar, gdy się o tem wszystkiem dowie!
Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/228
Ta strona została skorygowana.
224