— Jest?...
— Panna Flora Travis.
Maks Lamar nie spodziewał się usłyszeć czego innego. A jednak cios był straszny.
Więc nie było już żadnej nadzieji... Straszliwa tajemnica została odsłonięta... Lada chwila wybuchnie skandal. Maks Lamar cierpiał okrutnie w pierwszej linji za nią, a potem za siebie...
Nie słuchając już dalszych wywodów dozorcy, skupił całą swą wolę, by opanować rozprzężone nerwy i trzeźwo spojrzeć co czynić należy. Obok niego na przyniesionych noszach układano ciało złoczyńcy i policjanci z trudem powstrzymywali napływające tłumy.
Lamar pożegnał się z lekarzami, a rzucając poraz ostatni okiem na trupa, szepnął:
— Niewielu na świecie może pochwalić się tyłu złemi czynami, co on.
I zakończył swój monolog słowami:
— A mnie nikt nie zrobił tyle złego, ile ten człowiek.
Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/231
Ta strona została skorygowana.
227