meble, tworząc barykadę, poczem pobiegła przez sień i kurytarz w kierunku wyjścia służbowego, w tylnej części domu. Klucz znajdował się na miejscu. Otworzyła drzwi, rzuciła okiem dookoła, a nie widząc nikogo, wyszła, zamykając za sobą drzwi na klucz. Celem jej było dojść niepostrzeżenie do stajni, wskoczyć na konia i uciekać w świat... A tam, dalej... zobaczymy... — myślała.
Nie uszła jednak nawet dziesięciu kroków, gdy jakiś człowiek wypadł z aleji parku, zastąpił jej drogę i schwycił mocno za ramię.
Widząc ucieczkę Flory, Randolf Allen i Silas Farwell puścili się w pogoń. Randolf, idąc śladami jej, wbiegł do sieni, gdzie spotkał niespodziewanego przeciwnika w osobie Yamy. Pokonawszy go łatwo, musiał użyć siły, by zburzyć wzniesioną barykadę i kierując się odgłosem kroków w tylnej części domu, dążył w tamtą stronę. Tu znalazł jednakże drzwi zamknięte, otworzył więc okno i wyskoczył do parku.
W tej właśnie chwili ujrzał Florę, obłąkaną ze strachu i wściekłości, wyrywającą się z żelaznego uścisku ramion Farwella. Silas bowiem obrał inną drogę pościgu, obszedł ogrodem dom dookoła i spotkał się z Florą, którą zatrzymał.
— Proszę trzymać ją mocno! — zawołał Allen. — Zaraz tam będę!
Koło bramy natknął się na wchodzącego doktora Lamara.
— Cieszę się niewymownie, że spotykam tu ciebie, — rzekł do Maksa. — Jesteśmy wreszcie u celu.
— Tłómacz się jaśniej, — odpowiedział zaniepokojony doktor.
— Chodź ze mną, a zobaczysz sam.
Silas Farwell trzymał wciąż z całych sił Florę, która bliska zemdlenia, nie myślała wcale uciekać.
Widok ten wyprowadził Lamara z równowagi.
Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/234
Ta strona została skorygowana.
230