Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/244

Ta strona została skorygowana.
240

— Panowie, — rzekł — i panie dyrektorze policji, biorę was wszystkich na świadków i proszę o zapamiętanie zeznania, jakie tu złożył Silas Farwell!
Potem podszedł do okna i zrobił znak robotnikom:
— Odejdźcie już, — krzyknął, — obiecuję wam sprawiedliwość!
Gordon był bardzo popularny wśród pracowników firmy Farwell, usłuchano go więc i tłum spokojnie rozpłynął się po ulicy.
Wychodząc adwokat spotkał się z Silasem Farwellem, którego jednomyślnie wykreślono z klubu.
— Aha, triumfuje pan, panie Gordon, — syczał zjadliwi Silas. — Ale jest ktoś, kto mi za wszystko zapłaci! Panna Travis, ta która pana tak dzielnie obroniła, jest winną i oskarżona i ona nie wykręci się tak łatwo! Żegnam! Zobaczymy się jeszcze!
To mówiąc, skłonił się szyderczo i uciekł prędko.
Gordon wyszedł z Randolfem Allenem i udali się razem do Najwyższego Sądu. Tam adwokat złożył szczegółowe zeznanie o wszystkiem co zaszło, a stwierdził to dyrektor policji. Sędzia obiecał Gordonowi, że najbliższa sesja trybunału rozpatrzy sprawę jego, poczem przywróci mu jego prawo występowania jako adwokata.
— Będzie pan znowu z nami, — kończył sędzia, — ściskając dłoń Gordona. — I życzę panu, by pierwszy występ pana jako obrońcy był głośny!
— Jestem o tem przekonany, — odpowiedział Gordon. — Pierwsza sprawa, której obrony się podejmę, będzie wielkim triumfem. Ręczę panu!