pod paragrafy kodeksu karnego. Trzeba bowiem panu wiedzieć, że jest ona ciężko dziedzicznie obciążona. Od czasu do czasu ukazuje się na ręce jej stygmat, będący zewnętrzną oznaką kryzysu: jest to owo słynne Czerwone Koło o którem tyle się pisze i mówi.
— Tak, wspominały o tem dzienniki... ale to drobny szczegół.
— Nie, to jest rzecz główna, — rzekł doktor stroskany. Jeżeli Florę Travis wezmą pod obserwację, nie będzie mogła ukryć tej oznaki fizycznej. Więc będą ją uważali albo jako chorą albo jako winną.
— Tak, to ciężka sprawa.
— Myślałem więc, mecenasie, by postąpić w ten sposób: należy namówić pannę Travis by uniknęła procesu przez ucieczkę.
— Ależ proces...
— Tak, proces odbędzie się swoją drogą. Pan użyje całego swego talentu, by trybunał wydał werdykt łagodny w jej nieobecności. A ja tymczasem oddam na usługi przyjaciółki naszej całą moją wiedzę lekarską, tak, że powoli wyzdrowieje.
— A wówczas wróci i zażąda nowego procesu... Dobrze, należy więc tylko namówić pannę Travis, by uciekła.
— Tak, — zakonkludował Lamar. — W tymi celu proszę pana towarzyszyć mi do niej.
Na dzwonek otworzyła im drzwi Mary i wpuściła do pokoju, gdzie znajdowała się młoda dziewczyna.
— Droga Floro, — rzekł doktor, — przyprowadzam do pani naszego przyjaciela Gordona, który dzięki pani wrócił już na swoje stanowisko i prosi teraz, by wolno mu było bronić pani.
Flora wyciągnęła dłoń do Gordona.
Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/246
Ta strona została skorygowana.
242