Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/25

Ta strona została skorygowana.
21

— Nie wiem. Jest to szczególny znak fizjologiczny, analogiczny z plamami, zwanemi „noevus“, które są zwane pospolicie jako „plamy winne“. Widywała i pani zapewne rozmaite znaki fjoletowe, czerwone lub brunatne, przyrodzone wielu osobom.
— Ale tamto czerwienieje tylko w pewnych razach?
Jakie to jest możliwem?
— Chce pani wiedzieć zbyt wiele, panno Hayes, a mówiłem przecie pani, że jest to kwestja nie do wytłómaczenia. Przez analogję można chyba zauważyć, że u niektórych osobników twarz pod wpływem wzruszenia pokrywa się rumieńcem. Otóż twarz Dżima Bardena nie czerwienieje nigdy, nawet w atakach najgwałtowniejszej furji. Ale na ręku jego pojawia się wówczas Czerwone Koło. W niskich warstwach społeczeństwa gdzie przebywa ten człowiek, osobliwość ta jest znaną i powoduje ona pewien rodzaj przesądnego strachu. Nazywają go „Dżim — Czerwone — Koło“ i opowiadają o nim — nie sprawdziłem dotychczas, czy nie jest to legendą — że stygmat ten jest dziedziczny. Twierdzą, że w przeszłości, z pokolenia na pokolenie, był zawsze jakiś człowiek rodziny Bardenów, będący istotą upośledzoną z urodzenia, moralnie obciążoną, obłąkaną lub zbrodniczą i noszącą zawsze, na grzbiecie ręki prawej, tenże sam znak tajemniczy.
Doktor Lamar umilkł na chwilę. Zapalił papierosa, popatrzył w zamyśleniu na kółka dymu niebieskiego, wypływają- mu z ust i mówił dalej:
— Dżim Barden ma syna. Jest to skończony typ tego, co Francuzi nazywają młodym apaszem, bez żadnych względów dla przodków tych dzielnych i walecznych wojowników na naszych prerjach. Syn ten liczy obecnie około dwudziestu lat i zadawalniał się dotychczas życiem poza nawiasem społeczeństwa, włócząc się od szynku do szynku i chowając do