Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/253

Ta strona została skorygowana.




Rozdział XXXII.
SĄD.

Nadszedł wreszcie oczekiwany dzień sądu.
Śledztwo nie trwało długo. Flora przyznała się do wszystkich zarzuconych jej czyniów.
Sale wypełniał tłum. Miejsca rezerwowane zajęte były przez osobistości znane: dużo pań eleganckich, uczeni, pisarze, artyści, i lekarze. „Koło Czerwone“ wzbudziło wielkie zainteresowanie w środowiskach uczonych całego świata.
Druga część publiczności składała się z ludzi bardziej sympatycznych dla oskarżonej byli to bowiem drobni sklepikarze, rzemieślnicy i urzędnicy, ofiary lichwiarza Baumana, osoby wdzięczne Florze za jej interwencję.
W głębi sali widziało się zwykłą publiczność sal sądowych: ludzi bez określonego zajęcia, śledzących namiętnie przebieg każdej rozprawy.
Jako obrona figurował adwokat Gordon, którego obecność powitano szmerem sympatji.
Z drugiej strony na ławce siedział doktor Maks Lamar i Mary. Za nimi znajdował się Randolf Allen i kilku ajentów policyjnych ubranych po cywilnemu. Cała armja stenografów, dziennikarzy, rysowników, woźnych tłoczyła się w przejściach.