Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/255

Ta strona została skorygowana.
251

— Mamo!
Pani Travis błyskawicznie przecisnęła się przez tłum, otworzyła barierę i rzucając się na Florę, przycisnęła ją do serca z najwyższą czułością. Potem, zwracając się do sędziów, zawołała:
— Ona jest moją córką, moją prawdziwą córką! Ona Jest mojem całem życiem! Oddajcie mi moją córkę!
Wzruszenie ogarnęło całą publiczność.
— Będę zmuszony opróżnić salę, jeżeli publiczność się nie uspokoi! — oświadczył prezydent.
Pani Travis płacząc usiadła obok Mary.
Jednakże wnet nowy wypadek przerwał spokój. Głuchy, coraz bardziej potężny hałas przeszkodził znów doktorowi Lamarowi w składaniu zeznań.
Strażnicy i policjanci pospieszyli z pomocą. Byli to robotnicy kooperatywy Farwell w potężnej grupie zebrani w pałacu sprawiedliwości.
Na czele ich znajdował się Watson, kierujący słowami i czynami tłumu.
— Flora Travis jest niewinna! — wołał. — Nieprawdaż, towarzysze, że nie pozwolimy jej skazać!
Wrzenie wśród robotników wzrastało. Niepohamowanym pędem pchali się do sali rozpraw. Napróżno straż i woźni starali się ich powstrzymać: fala była zbyt silna! Pod jej naporem ustąpili policjanci i żandarmi, otworzyły się drzwi i manifestanci wpadli do sali:
— Sprawiedliwości!... Sprawiedliwości żądamy! Niech żyje Flora Travis. Ona niewinna! Precz z Farwellem! Hańba Farwellowi!
Wzruszona Flora miała spojrzenie pełne wdzięczności dla tych prostych a tak wdzięcznych ludzi.
Ale Gordon, rozumiejąc dobrze, że przedłużenie tego