Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/27

Ta strona została skorygowana.




Rozdział II.
Wypuszczenie na wolność.

Więzienie karne, duży masywny budynek o oknach zakratowanych, wydawało się jeszcze bardziej ponure w blaskach promiennego słońca wiosennego południa.
Luksusowy samochód objechał okrężną aleję i zatrzymał się przed ciężką zakratowaną bramą więzienia.
Z auta wysiadły dwie eleganckie kobiety. Najpierw młoda panienka wyskoczyła lekko na chodnik i podała rękę swej towarzyszce, kobiecie w pewnym wieku.
Młoda dziewczyna zadzwoniła do bramy. Ukazał się dozorca, ukłonił się paniom, które, zdawało się, że zna, wpuścił je za ogrodzenie i oddalił się. Za chwilę powrócił, mówiąc, że dyrektor oczekuje panią Travis i pannę Florę Travis.
Pani Travis, licząca około pięćdziesięciu lat, o twarzy spokojnej i dobrej, okolonej włosami prawie zupełnie siwemi, zwróciła się do córki:
— Idziemy, Florciu? — zapytała z akcentem, wyrażającym całą jej tkliwość.
Florcia — to spieszczenie śliczne, bardzo było odpowiednie dla tej promiennej dziewczyny, której piękność zdawała się rozjaśniać to ponure wiezienie.