Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/37

Ta strona została skorygowana.
33

Zamilkła, a po chwili głosem przyciszonym, powiedziała:
— To coś innego... To jakieś przeczucie, które mnie opanowało, przeczucie nieszczęścia, jakie mnie spotka...
Drgnęła nerwowo, rozejrzała się dokoła z przerażeniem i jeszcze ciszej, szeptem prawie, dodała:
— Nieszczęścia, jakie mnie spotkało... w tej chwili właśnie... nieszczęścia niepowetowanego... To szaleństwo, ale mam wrażenie jasne i okrutne, że ktoś z moich zginął...
Drżąca cała oparła się na ramieniu swej wiernej towarzyszki. Mary przytuliła ją do siebie z czułością i starała się uspokoić łagodnymi słowami.
Ale i głos Mary był dziwnie zmieniony i w oczach jej przebijała trwoga.