Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/38

Ta strona została skorygowana.




Rozdział III.
W jaki sposób Bob pojmuje sport.

Pan Robert Barden, którego najbliżsi jego przyjaciele tj. włóczęgi rozmaite i początkujący włamywacze, eks-bokserzy czarni, oddający się pijaństwu i napadom nocnym, dawni służący chińscy obecnie złodzieje i fałszerze i rozmaici łotrzykowie płci obojga nazywali familjarnie: „Bob“, był młodzieńcem, rokującym wielkie nadzieje. Nie dlatego bynajmniej, by się odznaczał jakimś głośnym czynem. Nie, dotychczas brakło mu sposobności, jak opowiadał wszem i wobec, niejako w celu usprawiedliwienia. Ale liczył dopiero lat dwadzieścia, miał więc jeszcze czas się poprawić!
Był to tymczasem młody gentleman o cerze nalanej, ziemistej, o włosach przyklejonych do skroni pod czapką zbyt głęboko nasuniętą, o oczach fałszywych, biegających niespokojnie. Ubranie jego było bardzo zaniedbane, chód niepewny a wysłowienie nie dla wszystkich zrozumiałe.
Żywił on dla pracy pod jakąkolwiekbądź postacią, wstręt instyktowny, chorobliwy prawie, uważając natomiast dobro bliźniego jako swoje własne. Pozatem nie chodziło mu wcale o popełnienie kradzieży, nie lubił bowiem willegjatur, jakie rząd amerykański ofiarowuje bezpłatnie ludziom tej kategorji.