Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/55

Ta strona została skorygowana.
51

kuty przylgnął zachwycony do ręki kobiecej, która niedbale oparta o brzeg drzwiczek, odbijała na ciemnem tle samochodu.
Pasażerów nie było widać. Ukazywała się jedynie ręka, ale od niej doktor nie mógł oderwać oczu.
Była to ręka kobieca, ręka drobna, subtelna i wypieszczona.
W tejże chwili auto skręciło i odjechało.
Maks Lamar wydał okrzyk zdumienia. Na rączce białej, na rączce wypielęgnowanej, tworzył się znak, niewyraźny z początku, stygmat okrągły, który ciemniejąc, stał się jak wieniec nieregularny, koloru krwi — Czerwone Koło.
Maks Lamar rzucił się pomiędzy samochody, ale auto pędziło z wielką szybkością, tak, że zaledwie miał czas odczytać numer, umieszczony z tyłu wozu. Powrócił więc na chodnik, wyciągnął portfel i ręką, która mimo wielkiego opanowania, drżała, zapisał na bilecie wizytowym krótką notatkę:
„Samochód 126694, Czerwone Koło“.