dlaczego nie śmiał zabronić jej wejść do gabinetu swego pana.
— Czy jesteście pewni, że ona nie wyszła przed powrotem pana Baumana?
— Jestem tego zupełnie pewny, proszę łaski pana, bo nie ruszyłem się ani na krok z poczekalni.
— Czy teka skradziona zawierała pokwitowania, podpisane przez wierzycieli z klasy biednej? — spytał Allen lichwiarza.
I Bauman zarumienił się nieznacznie. O tej stronie swoich interesów nie lubił opowiadać nikomu.
— Tak jest, — przyznał się z trudnością.
— Przejdźmy teraz do kradzieży automobilu. Co panu wiadomo w tej sprawie?
— Nic, zupełnie nic. Wyszedłem z banku, by wsiąść do mego samochodu i przyjechać tutaj. Tymczasem samochód zniknął, razem z moim szoferem.
— Który jest numer samochodu pana?
— Numer 126694.
— Co pan powiada? — krzyknął Maks Lamar zrywając się z krzesła.
— Mówię numer mego samochodu: 126694.
— Ależ jest to numer, który ja zanotowałem. To samochód, w którym ujrzałem rękę, naznaczoną Czerwonem Kołem, — szepnął Lamar Allenowi. — Jest to limuzyna z pudłem popielatym i karoserją, malowaną na kolor ciemno-zielony, nieprawdaż panie Bauman? — zapytał już głośno.
— Tak jest, to się zgadza.
— Proszę, niech pan sam sprawdzi numer, — rzekł szef policji, podając lichwiarzowi bilet, na którym Lamar zapisał swoją notatkę.
Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/70
Ta strona została skorygowana.
66