Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/71

Ta strona została skorygowana.
67

— Chętnie bardzo, ale o co tu chodzi? Cóż to za jakaś znowu komplikacja? — spytał Bauman, biorąc bilet. Aby lepiej widzieć, zbliżył się do okna, lecz raptem skoczył jak oparzony:
— Tam! tam! mój samochód! — krzyknął, wskazując palcem ulicę. — Tam do djabła! moje auto jedzie właśnie!
Wszyscy rzucili się do okien. Wyciągnięte palce Baumana wskazywał im samochód, jadący między innemi, krążącemi na placu. Maks Lamar poznał go również.
— Prędzej, prędzej! Trzeba jechać za nim!
Maks Lamar, Randolf Allen i Karol Bauman wybiegli na schody.
Na ulicy, przed gmachem policji, pełnił służbę agent, mając obok siebie motocykl w pogotowiu.
Allen dotknął jego ramienia.
— Proszę natychmiast jechać za tym samochodem o pudle popielatym, — rozkazał, wskazując mu auto, oddalające się z całą szybkością. Nosi ono numer 126694, a karoseria jego pomalowana jest na kolor ciemno-zielony.
— Słucham, panie dyrektorze. Czy mam zatrzymać ten samochód, gdy go dogonię, — spytał agent, wsiadając na swój motocykl.
— Nie. Macie go tylko śledzić. My jedziemy również.
Motocykl ruszył jak strzała.
Z garażu, mieszczącego się w gmachu centralnej dyrekcji policji, automobil dyrektora, będący zawsze w pogotowia wyjechał i stanął przed chodnikiem.
Czterech ludzi zajęło w nim miejsca.
Zaczęła się pogoń.
Zdaleka wóz skradziony ukazywał się i znikał, poruszając się pewnie wśród innych wehikułów, przebiegających uli-