dlatego nie zdradziłem Massignaca, ponieważ podzielił się ze mną sekretem Noela Dorgeroux?… W takim razie będzie mnie może chciał zmusić do mówienia, używając tych samych metod, które stosował do swego dawnego wspólnika? A może też chodzi o Beranżerę, o tę dziewczynę, kochaną przez nas obu, a o której rzecz dziwna Velmot ani słowem nie wspomniał przed Massignacem. Na te wszystkie pytania miał mi Velmot odpowiedzieć… Ale dlaczego nie przychodzi?
Nikt się nie zjawiał i nie było słychać żadnego szelestu. Gdzież on się podział? Przez długą chwilę trwałem nieruchomo, przyłożywszy ucho do drzwi, gotowy stawić opór, chociaż nie miałem żadnej broni przy sobie. Nie przyszedł. Powróciłem do okna. I tam zupełnie cicho… Straszne wrażenie robiła ta cisza, której nie mąciły już teraz nawet słabe jęki Massignaca. Napróżno tężyłem wzrok. Nie mogłem dostrzec nic… Fale rzeki i przestrzeń nadbrzeżna wszystko zlewało się w jedną czarną nieprzeniknioną masę.
Nie widziałem i nie słyszałem już Teodora Massignaca!… Fakt przejmujący grozą… Czyż woda nalała mu się do ust i nosa, dusząc go? Silnie trzasnąłem kułakiem w okiennicę. Myśl o ewentualnej śmierci Massignaca wstrząsnęła mną, budząc dreszcz przerażenia… Śmierć Massignaca — to zagłada genialnego wynalazku, to zniweczenie wiekopomnego dzieła… Przez śmierć Massignaca — Noel Dorgeroux umierał po raz drugi.
Spotęgowałem moje wysiłki. Przestałem troszczyć się o to, że lada chwila Velmot może wpaść i rzucić się na mnie… Jedna tylko myśl opanowała mój umysł: wydostać się z tej dziury, pospieszyć na pomoc nie Massignacowi ale Noelowi Dorgeroux, którego pracy groziło unicestwienie!… Jeśli milczałem dotychczas, jeśli nie oddałem sprawiedliwości zbrodniarza, to w imię tego samego hasła — winienem był rato-
Strona:Leblanc - Posłannictwo z planety Wenus.djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.