Strona:Leblanc - Straszliwe zdarzenie.djvu/114

Ta strona została przepisana.

barwa wody, to samo wybrzeże, takież wygięcia. Zbity z tropu Szymon uważnie badał okolicę, by znaleść coś odmiennego, krajobraz jednak był najzupełniej indentyczny w szczegółach i w całości.
— Co to ma znaczyć? zapytał Szymon. Jakieś złudzenie nie do wiary!... Trudno przypuścić, byśmy się pomylili...
Lecz dowody popełnionej pomyłki wciąż się mnożyły. Idąc za śladem końskim doszli do miejsca, gdzie nocowali!
I tak, przez smutne pomieszanie, spowodowane atakiem Indjan i śmiercią młodszego z braci Mazzani, oboje zdezorjentowani, a nie mając żadnej wskazówki, ani punktu oparcia, posuwali się wzdłuż kabla, ale w kierunku odwrotnym, nie zdając sobie sprawy, że idą drogą już przebytą i że wracają po tylu wysiłkach ciężkich a jałowych, na miejsce, skąd wyszli przed kilkoma godzinami.
Szymon przeżył chwilę upadku. To, co było tylko spóźnieniem niefortunnem, przybrało w oczach jego znaczenie wypadku niezmiernej wagi, rzeczy nie do odrobienia. Kataklizm z dnia czwartego czerwca wtrącił ten zakątek ziemi w epokę najzupełniejszego barbarzyństwa i do walki z przeszkodami należało mieć właściwości, jakich nie posiadał. Podczas, gdy bandyci, włóczęgi i zbiegi kryminaliści znaleźli się doskonale pi zystosowanymi do nowego stanu rzeczy, Szymon napróżno poszukiw ał sposobu roztrzygnięcia zagadnień, stawianych mu przez warunki wyjątkowe. Dokąd iść? Co czynić? Przeciw komu bronić się? Jak ratować Izabellę?
Zgubiony w nowej ziemi tak jak w bezkresach oceanu, szedł w górę rzeki, roztargnionem okiem wpatrując się w odbicia śladów na wilgotnym piasku. Rozpoznał również odbicia sandałów Dolores.
— Zupełnie niepotrzebnie idzie pan w tę stronę, odezwała się. Dziś rano zbadałam cały teren okoliczny.
Jednakże, wbrew woli dziewczyny, szedł dalej, właściwie bez celu, jedynie poto, by coś robić i ruszać się. W ten spo-