Strona:Leblanc - Straszliwe zdarzenie.djvu/139

Ta strona została przepisana.

Zawołali. Nie odezwał się i nie odwrócił się nawet, a gdy podeszli bliżej, ujrzeli, ze pierś jego była wsparta o kierownicę, a ręce zawisły z obu stron. KreW kroplami ściekała z siedzenia.
Szymon wgramolił się na aparat i oświadczył natychmiast:
—Nie żyje. Kula Mazzaniego trafiła go w tył głowy przechodząc bokiem... Rana, której z początku nie czuł, afe ił wciąż krew, może me wiedząc o tem... Wówczas widocznie udało mu się wylądować... a potem... potem... nie wiem już dobrze... czy krwotok nagły, czy skrzep jaki...
Dolores również wdrapała się na aparat. We dwoje podnieśli zabitego. Widocznie żaden włóczęga nie przechodził tędy, gdyż znaleźli w porządku zegarek, portmonetkę i portfel. Papiery jego nie przedstawiały nic interesującego. Ale mapka przytwierdzona do kierownicy, nosiła na planie dawnego kanału La Manche znak ręczny czerwonym ołówkiem i napis: „Deszcz złota“. Szymon wykrzyknął radośnie:
— I on tam podążał! — Więc i we Francji wiedzą już o tem!... Oto miejscowość oznaczona dokładnie... o czterdzieści kilometrów stąd... pomiędzy Boulogne a Hastings... niedaleko ławicy Bassurelie...
I dodał, pełen otuchy:
— Jeżeli mi się uda naprawić aparat, za pół godziny będę tam... i uwolnię Izabellę!


∗   ∗

Szymon zabrał się do roboty z zapałem. Popsucie aerop anu nie y o wielkie, koło i kierownica skrzywione, rurka benzynowa zgięta... Trudność cała polegała na tem, że Szymon nie znalazł w skrzyni naprawek narzędzia wystarczające i żadnej części do zamiany. To jednakże nie zniechęciło go Poczynił wiązania i poprawki prowizoryczne, nie troszcząc się bynajmniej o trwałość, mając na względzie jedynie to, by aparat mógł przelecieć niewielką przestrzeń jakich czterdziestu kilometrów.