Strona:Leblanc - Straszliwe zdarzenie.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.
— 13 —

wzrostem, smukłością i piękną budową i oboje podświadomie odczuwali, że tworzą parę uprzywilejowaną, że są ludźmi, wybranymi przez los do życia bardziej intensywnego, potężniejszego i szlachetniejszego.
— Więc niech się tak stanie, rzekł. Ale pozwól mi jeszcze spróbować pomówić z twoim ojcem. On nie wie...
— On wie o wszystkiem. A ponieważ miłość nasza nie podoba się mu, a jeszcze bardziej mej macosze, dlatego właśnie chce mię oddalić od ciebie i przedsięwziął tę podróż dookoła świata.
— A jednak spróbuję.
— Dobrze, pomów z nim, a jeżeli odmówi, nie staraj się już dzisiaj zobaczyć ze mną. Jutro, przed południem, będę w Newhaven. Czekaj na mnie przy pomoście.
Szymon zapytał jeszcze:
— Izabello, a czytałaś dzisiejsze telegramy?
— Tak.
— Ta podróż morska nie przeraża cię?
Uśmiechnęła się. Wówczas Szymon skłonił się nisko, ucałował wyciągniętą rączkę i oddalił się bez słowa.
Lord Bakefield, pair Wielkiej Brytanji, w pierwszem małżeństwie poślubił prawnuczkę Jerzego III, obecnie szczęśliwy małżonek księżny de Faulconbridge, właściciel wielu zamków, kluczy, folwarków i miasteczek tak, że mógł, nie opuszczając prawie granic swych posiadłości, przenosić się z Brighton do Folkestone, był owym spóźnionym graczem w golfa, którego widzieli młodzi ludzie z terasy klubu. Wyniosła sylwetka jego przybliżała się, roztapiając się chwilami w zmierzchu przedwieczornym. Szymon postanowił, nie zwlekając, skorzystać ze sposobności i skierował swe kroki w kierunku terenów golfa.
Mimo przestrogi Izabelli i chociaż brzmiały mu jeszcze w uszach uwagi Edwarda o przesądach kastowych lorda Bakefielda, Dubosc ufał w pomyślny obrót rozmowy, gdyż ojciec panny okazywał mu zawsze wiele życzliwości i zainteresowania.