kaci i asysta wybuchali rżącym śmiechem, wołali „hurra! hurra!” i wykonywali dziwaczne skoki i podrygi taneczne.
Ale przy czwartej egzekucji — chodziło tu o oskarżonego, który wprawdzie nic nie ukradł, lecz był podejrzany o kradzież rewolwer kata zaciął się. Wówczas Rolleston zeskoczył ze swego tronu, wyprostował się, pokazując swój olbrzymi wzrost, którym przewyższał skazanego o głowę i wpakował mu nóż między łopatki.
Wówczas nastąpił istny szał. Honorowa gwardja szczekała i wyła, tańcząc na estradzie jakiś piekielny taniec. Rolleston bowiem osądził, że szkoda naboji.
Wszystkie te potwory wywoływały wrażenie jakby jakiegoś dworu króla murzyńskiego w środkowej Afryce. Gdy opadły więzy prawa i kontroli czynów, ludzkość, którą tu przedstawiało to zbiorowisko zbójów i opryszków, pozostawiona sama sobie, bez strachu przed żandarmami, powracała do swej zwierzęcości pierwotnej. Rządził tu instynkt, dziki i bestjalski. Rolleston, wódz-alkoholik ludności dzikiej, mordował by mordować, dlatego że jest to rozkosz, której nie można użyć w życiu codziennem, a widok krwi podniecał go bardziej, niż szampan.
— Teraz kolej na Francuza! krzyknął despota, tarzając się ze śmiechu. Kolej na pana Dubosc! I to ja chcę się z nim załatwić!
To mówiąc, zszedł z swego tronu i zbliżył się do Szymona, trzymając krwawy nóż w ręce.
— A, panie Dubosc, rzekł głucho, umknął mi pan za pierwszym razem, w hotelu w Hastings! Tak, podobno zabiłem innego zamiast pana! Tem lepiej dla ciebie, Francuzie! Ale dlaczego, u djabła, kochany panie Szymonie, zamiast ukryć się> poszukuje pan mnie i miss Bakefield? Przy wymawianiu imienia młodej dziewczyny ogarnęła go dzika furja:
— Miss Bakefield! Moja narzeczona! Więc niewiadomo panu, że ją kocham? Ha, ha! Miss Bakefield! Ależ ja przysiągłem na piekło, że zatopię nóż w plecach mego rywala, je-
Strona:Leblanc - Straszliwe zdarzenie.djvu/151
Ta strona została przepisana.