Strona:Leblanc - Straszliwe zdarzenie.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.
— 15 —

odbyłem przez Saharę lot bez zatrzymywania się. W dwudziestym pierwszym roku pobiłem rekord biegu na przełaj. W dwudziestym drugim roku byłem dwukrotnym zwycięzcą na Olimpiadzie w fechtunku i pływaniu. W dwudziestym piątym roku zostałem championem całego świata w konkursie atletyki. A w tym okresie przebyłem kampanję w Marokku, cztery razy otrzymałem pochwałę przed frontem, jestem porucznikiem rezerwy, odznaczonym medalem waleczności i medalem za ocalenie tonących. To wszystko. Ach, nie! Zapomniałem. Jestem licencjatem literatury i laureatem Akademji za pracę o pięknie w Grecji. Mam lat dwadzieścia dziewięć. Teraz już wszystko.
Lord Bakefield popatrzył na młodzieńca zukosa i wymamrotał:
— Nieźle! wcale nieźle, młody panie!
— Co się tyczy przyszłości, mówił dalej Szymon, powiem krótko. Nie lubię robić projektów. Jednakże chcą mnie wybrać na posła w miesiącu sierpniu. Hm, zapewne, polityka nie jest moim terenem, nie zajmuje mnie zbytnio... Ale przecież, coś robić trzeba... Jestem młody... napewno wyrobię sobie stanowisko na świecie. Nieprawdaż? Jest jedna tylko rzecz... przynajmniej z pańskiego punktu widzenia. Nazywam się tylko Szymon Dubosc... Dubosc w jednem słowie bez przedimka... bez najmniejszego cienia tytułu... I... nieprawdaż?...
Szymon wyrażał się gładko, bez żadnego onieśmielenia, tonem wesołym i beztroskim. Lord Bakefield wciąż nie odzywał się, ale twarz jego dalej wyrażała dobrotliwość. Dubosc zaczął się śmiać.
— Rozumiem dobrze sytuację i doprawdy wolałbym móc ofiarować genealogję bardziej skomplikowaną, z herbem, dewizą, tytułem i pergaminami. Niestety, to niemożliwe! Jednakże z biedą możemy i my wspominać naszych przodków z XIV wieku. Tak, milordzie, w roku 1352, Maciej Dubosc, parobek na folwarku klucza Blancmesnil, był skazany za kradzież na pięćdziesiąt kijów. Rodzina Dubosc nadal pracowała