Strona:Leblanc - Straszliwe zdarzenie.djvu/174

Ta strona została przepisana.

przewidzieć okres w przyszłości bardzo blizkiej. Coprawda z drugiej strony...
Szymon nie słuchał dalej. Zobaczył na arenie kapitana, dowodzącego oddziałem, z którym nie mógł od rana pomówić dłużej, dowódca bowiem odrazu po rozgromieniu watah włóczęgów i bandytów, zabrał s:ę do ścigania uciekających i unoszących złoto. Szymon odprowadził Izabellę do wyznaczonego im namiotu, gdzie odpoczywał już bardzo strudzony i potłuczony stary gentleman, poczem podszedł do kapitana.
— Oczyszcza się, panie Dubosc! zawołał wesoło kapitan. Wysłałem oddziały na północ i wszystkie bandy zbójów wpadną w ręce oddziałów angielskich, które już się zbliżają. Ale co za straszna dzicz! I jakże się cieszę, że przybyłem w porę!
Szymon dziękował mu w imieniu swojem, lorda Bakefielda i jego córki.
— To nie mnie należy się podziękowanie, lecz tej dziwnej kobiecie, znanej mi jedynie pod nazwą Dolores. Ona przyprowadziła mnie tutaj.
Kapitan opowiedział pokrótce, że od trzech godzin operował na przedpolach Boulogne, gdzie stał garnizon jego, kiedy otrzymał od gubernatora wojennego, świeżo zamianowanego, rozkaz, by posunął się w kierunku na Hastings i wziął w posiadanie kraj do pół drogi pomiędzy dawnemi wybrzeżami i by nielitościwie tępił wszystkie wybryki i ekscesy.
Otóż dzisiejszego dnia o świcie, kiedy patrolowaliśmy w odległości trzech — czterech kilometrów, od tego miejsca, rozganiając przed sobą bandy włóczęgów, ujrzałem kobietę tę przybywającą co koń wyskoczy. Szybko i zwięźle opowiedziała mi o tem, co dzieje się wewnątrz barykad, których przejść nie mogła, lecz poza któremi znajdował się Szymon Dubosc w wielkiem niebezpieczeństwie. Udało się jej w jakiś sposób zdobyć konia i przyjechała błagać mię o ratunek dla pana. Rozumie pan z jakim pospiechem na dźwięk imienia Szymona Dubosc wyruszyliśmy w kierunku, jaki ona nam wskazywała! A teraz rozumie pan również dlaczego, widząc ją z koleji w niebezpie-