Strona:Leblanc - Straszliwe zdarzenie.djvu/180

Ta strona została przepisana.

podczas tych strasznych przygód inna kobieta była twoją towarzyszką w niebezpieczeństwach i dzieliła je z tobą. Ta, którą ty obroniłeś, a która później przyniosła nam ocalenie!
Pokręcił głową przecząco.
— Nie, Izabello, ja nie miałem nigdy żadnej towarzyszki prócz ciebie. Ty zawsze, bezustannie, byłaś moim jedynym celem i całą moją myślą, moją jedyną nadzieją i całą moją wolą.
Po chwili milczenia Izabella rzekła:
— Mówiłam o niej dużo z Antoniem, gdyśmy powracali razem. Czy wiesz, Szymonie, że ta kobieta jest nietylko bardzo piękna, ale i zdolna do uczuć bardzo wzniosłych, bardzo szlachetnych. Nieznam jej przeszłości. Według Antonia, bywały tam chwile dość ciemne... Lecz odtąd... odtąd... pomimo trybu życia jakie prowadzi, pomimo gorących uczuć, które wznieca, pozostaje zawsze na uboczu. Ty, jedyny, wzruszyłeś ją naprawdę. Dla ciebie jednego — według tego, co sobie pokombinowałam z twych przejść i z tego, co mi opowiadał Antonio, który zresztą jest jej odpalonym konkurentem i dlatego czuje się tak rozgoryczony — otóż dla ciebie jednego, Szymonie, Dolores poświęciłaby wszystko aż do śmierci... i to od pierwszej chwili. Czy wiedziałeś o tem, Szymonie?
Milczał.
— Masz słuszność, mówiła dalej Izabella. Nie możesz mi odpowiedzieć. Jest jednakże jeden punkt, co do którego żądam absolutnej szczerości. Mogę patrzeć ci prosto w oczy, nieprawdaż? Czy w głębi istoty twej niema żadnego wspomnienia, jakieby nas dzieliło?... żadnej słabości?... żadnego upadku nawet myślą?...
Przyciągnął ją do siebie i z ustami na jej ustach rzekł:
— Jesteś tylko ty, Izabello, jedynie ty, ty w przeszłości i tylko ty na przyszłość.
Wierzę ci, Szymonie, odpowiedziała.
W miesiąc później odbył się ślub młodej pary i nowo-