Strona:Leblanc - Straszliwe zdarzenie.djvu/23

Ta strona została skorygowana.
— 21 —

rzącego wklęśnięcie. A potem nagle wystrzelił stamtąd słup wody, prosto w górę, unosząc piasek i kamienie, opadające deszczem we wszystkie strony, jak bukiet ogni sztucznych. Był to widok wspaniały.
— A kuter?
— Kuter? powtórzył ojciec Calcaire, jakby nie rozumiejąc o co chodzi, szczegół ten bowiem dla niego był tak bez znaczenia! A, tak! kuter! Otóż kuter zginął!
Uczeń milczał chwilę, poczem zapytał:
— Kochany profesorze i mistrzu, proszę teraz odpowiedzieć mi szczerze. Czy sądzi profesor, że podczas podróży grozi niebezpieczeństwo?
— Zwarjowałeś? To tak, jakbyś mnie spytał, czy musi się zamykać szczelnie w pokoju wówczas, gdy na dworze grzmi. Zapewne, piorun uderza czasem tu i tam... Ale przecie tyle jest przestrzeni naokoło. A zresztą przecie jesteś znakomitym pływakiem, nagrodzonym nawet. Otóż gdyby coś było, rzucaj się prosto w wodę. Bez wahania!
— A jakie jest zdanie profesora, kochany mistrzu? Jak należy tłómaczyć sobie te zjawiska?
— Jak? To bardzo proste. Przypomnę ci najpierw, że w roku 1912 dały się odczuwać w okolicach pewne wstrząśnienia, będące zresztą najprawdziwszemi trzęsieniami ziemi. To punkt pierwszy. Punkt drugi: wstrząśnienia te łączyły się dziwnie ze wzburzeniem La Manche, wzburzeniem, które przeszło niezauważone, ale które mnie bardzo wówczas zainteresowało i było punktem wyjścia mych badań najnowszych. Między innemi jeden z wstrząsów, będących dla mnie znakiem ostrzegawczym wypadków obecnych, zdarzył się właśnie w pobliżu Saint Valery. Pamiętasz, jak niedawno widziałeś mnie, jako nurka, zagłębiającego się na dno morskie w tem miejscu. Z tego wynika...
— Wynika, że?
Ojciec Calcaire przerwał i zmieniając nagle tok rozmowy, zapytał: