Strona:Leblanc - Straszliwe zdarzenie.djvu/34

Ta strona została skorygowana.

Spokój ten, ciężki i złowrogi, towarzyszył „Castorowi” w podróży aż do wybrzeża francuskiego. Szymon Dubosc zmienił ubranie i pospieszył na pokład, do hrabiego de Baugé i jego przyjaciół. Chcąc upozorować ocalenie wspólne z miss Bakefield, powiedział, że przypadkowo zupełnie spotkał ją na statku Reine-Mary i w jej towarzystwie znalazł się w chwili katastrofy.
Dwukrotnie Szymon schodził na dół, aż do kabiny Izabelli. Ale drzwi jej były zamknięte i żaden szmer nie dochodził stamtąd. Szymon wiedział, że narzeczona napewno już odpoczęła po przeprawie morskiej i zapomniała o niebezpieczeństwach, jakie przeszła. Lecz w duszy jej napewno trwał obraz tego, co widziała. On sam czuł się przygnębiony i nie mógł pozbyć się straszliwej jak koszmar wizji tego, co było. Czyż jest możliwem, by nie żyli już ci trzej duchowni o twarzach surowych i tych czterech chłopców szczęśliwych i radosnych, ani ich rodzice, ani mała dziewczynka, która tak rzewnie płakała, ani niemowlę, uśmiechające się do Izabelli, ani kapitan ani nikt z tej licznej rzeszy, przed godziną jeszcze zaludniającej Reine-Mary?
Około godziny czwartej chmury, zbierające się w kłębach coraz bardziej czarnych i gęstych, pokryły całe niebo. Odczuwało się już wiew potężnych burz, których wojownicze oddziały, puszczone poprzez Atlantyk, spieszą zagłębić się w wąskiem przejściu La Manche i połączyć swe wysiłki zniszczenia z tajemniczemi mocami, wybuchającemi z głębin morskich. Horyzont zaciemnił się. Chmury opuszczały się coraz niżej.
Zbliżano się do Dieppe. Hrabia i Szymon Dubosc, patrzący przez lunety, jednocześnie wydali okrzyk przerażenia. Na linji budynków, otaczających plaże jakby wysokim wałem cegieł i kamieni, stwierdzili, że dach i wyższe piętra dwóch największych hoteli: Imperial i Astoria, zawaliły się. A potem zaczęli już rozróżniać dalej inne budynki, wytrącone z równowagi, pochylone, popękane, nawpół zburzone.