Strona:Leblanc - Straszliwe zdarzenie.djvu/41

Ta strona została skorygowana.
— 39 —

Był teraz zupełnie spokojny, pełen wiary w teraźniejszość, jakoteż w przyszłość. Przyznając zawsze słuszność narzeczonej, zgodził się z jej wyjazdem i nie cierpiał.
Bowiem teraz poznał cel, do którego przygotowywał się od szeregu lat: należało zdobyć kobietę droższą mu niż wszystko, a zdobywanie to zmuszało go do wywalczenia sobie na świecie takiego miejsca, na jakie sobie zasłuży, a godnego najwyższej nagrody.
— Godzina wybiła! powtarzał sobie. Jeżeli jestem istotnie coś wart, muszę tego dowieść. Jeżeli postępowałem słusznie czekając i bogacąc się, muszę to wykazać.
Rozpoczął znów swoją przechadzkę po plaży z głową podniesioną, odsłoniętą piersią, rytmicznym krokiem uderzając ziemię. Wiatr zaczął szaleć. Wściekłe fale zalewały brzeg. Ale to było drobiazgiem nic nieznaczącym dla Szymona Dubosc, którego ciało latem i zimą odziane w lekką odzież, nie odczuwało zmian atmosferycznych i który po dniu tak pełnym wrażeń, przejść i zmęczenia, potrafił nie wykazać najmniejszych oznak znużenia.
Istotnie bowiem Szymon był niedostępny dla słabości zwykłych. Muskuły jego posiadały odporność nieograniczoną. Jego nogi, ramiona, tors, cała istota, cierpliwie i umiejętnie ćwiczona, mogły wytrzymać największy wysiłek. Oczy jego, uszy, nozdrza były niezmiernie wrażliwe na każde drgnięcie świata zewnętrznego. Żadnej wady fizycznej. Nerwy stalowe. Wola napięta na każde zawołanie.
Zdolność decydowania się natychmiast Wrażliwość zawsze rozbudzona, lecz kontrolowana przez rozsądek. Inteligencja żywa. Umysł logiczny i jasny. Szymon był gotów.
Tak, był gotów. Jak atleta w najlepszej formie, miał on wejść w szranki i pokazać swą umiejętność. Dziwnym zbiegiem okoliczności, wyroki same zdawały się obiecywać pole działania, gdzie zręczność jego będzie mogła wykazać się w sposób niezwykły. Jak? Tego nie widział. Kiedy? Nie potrafiłby okre-