— Cudowne, istotnie, mówił ojciec Calcaire, który wierny swej misji, prowadził wciąż swe naukowe badania. Cudowne! I tak sama obecność tego tutaj żwiru, tych kamyczków, jest już zjawiskiem nadzwyczajnem, wymagającem wielu wyjaśnień. A dalej — uważasz, tam, widzisz tę ławicę dużych ryb złotych, leżących brzuszkami do góry...
— Tak, tak, mój stary mistrzu, przerwał mu Szymon. Jest rzeczą niemożliwą, by taka straszliwa katastrofa nie była początkiem nowej ery! Gdy popatrzę w przyszłość, tak jak się patrzy czasem na obraz przez przymknięte powieki, widzę...
Ach, co ja widzę! Co ja sobie wyobrażam! Jaki dramat szaleństwa, namiętności, nienawiści, miłości, gwałtu i wysiłków szlachetnych! Wchodzimy w okres wyładowującej się energji, kiedy napięcie woli uderza do głowy, jak wino szlachetne!
Entuzjazm młodzieńca wydawał się dziwnym staremu uczonemu, który oddalił się od swego towarzysza zbyt rozlewnego mrucząc:
— Szymonie, wspomnienie Fenimora Coopera sprawia, że tracisz głowę. Jesteś zbyt gadatliwy, mój chłopcze.
Jednakże Szymon nie stracił głowy, lecz pożerała go dziwna gorączka, by po nadzwyczajnych przeżyciach dnia przedwczorajszego rzucić się znów w świat czynów niezwykłych.
W rzeczywistości obraz Izabelli był ośrodkiem wszystkich jego marzeń i zamierzeń. Nie troszczył się bynajmniej o cel dokładny i oznaczony swej wyprawy ani o walkę przedsięwziętą, by odzyskać drobny przedmiot. Ukryta w pledzie drogocenna minjatura będzie napewno odnaleziona przez niego. Nie ulegało to wątpliwości! Rolleston? Jego banda opryszków? Ciosy sztyletu w plecy?
Wymysły i twory wyobraźni! Jedyną rzeczywistością była Izabella. Jedyny cel — to wsławienie się jak rycerz zdobywający swą damę!
Teraz już dookoła rozbitych szczątków nie było obozów ani większych grup ludzi, pracujących nad wydobywaniem ukrytych we wnętrzu statków rzeczy, lecz pojawiały się tylko
Strona:Leblanc - Straszliwe zdarzenie.djvu/86
Ta strona została przepisana.