— Czy niemc nic nowego? — zapytał wchodzącej.
Panna Levasseur przeczytała informacye, dotyczące pani Fauville i don Luis mógł zaraz zauważyć, że śledztwo nie postępowało wcale naprzód. Marya Anna Fauville nie poniechała swego systemu. Płacząc, oburzając się i miotając, twierdziła stanowczo, że niema pojęcia o sprawach, będących przedmiotem indagacyi.
— To dziwne! — mówił Perenna. — Nie widziałem jeszcze nigdy nikogo, broniącego się tak niezręcznie.
— A jednak jeżeli ona jest niewinna?
Po raz to pierwszy panna Levasseur formułowała swoją opinię, a raczej czyniła uwagę w tej sprawie.
Don Luis spojrzał na nią zdumiony.
— Pani więc uważa ją za niewinną?
Zagadnięta zdawała się mieć gotową na ustach odpowiedź, motywującą jej uwagę. Zdawaćby się mogło, że na chwilę porzuciła swą maskę obojętności i że pod wpływem uczuć, które powstawały w sercu, wyraz jej twarzy począł się ożywiać, ale z widocznym wysiłkiem pohamowała swe chęci:
— Nie wiem... Nie mam żadnego zdania w tej sprawie... — odrzekła.
— Być może — oświadczył don Luis, przyglądając się jej z zaciekawieniem — ma pani jakieś wątpliwości... wątpliwości, które byłyby całkiem na miejscu, gdyby w rozporządzeniu władz śledczych nie znajdowały się odciski zębów pani Fauville. Odciski te, widzi pani, są czemś więcej, niż zwykłym znakiem, czemś więcej, aniżeli przyznaniem się do winy. I dopóki nie da w tej kwestyi wystarczających wyjaśnień...
Jednak ani w tej, ani w innych kwestyach pani Fauville nie dawała najbagatelniejszych wyjaśnień. Pozostała nadal niezgłębioną zagadką. Z drugiej strony policyi nie udało się wykryć jej wspólnika czy wspólników, ani owego mężczyzny, noszącego laskę hebanową o srebrnej rączce i szyldkretowe binokle, którego wygląd opisał w rozmowie z brygadyerem garson z kawiarni na Pont Neuf, a którego rola wydawała się szczególnie podejrzaną.
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.
— 94 —