Wypytawszy się brygadyera o szczegóły aresztowania i sposób zachowania się Gastona Sauveranda, don Luis wrócił do domu.
Śledztwo, które miał przeprowadzić, oplatało się dookoła wydarzeń niezwykle tajemniczych. I jeżeli rola, którą odgrywał Gaston Sauverand w pościgu za milionami Morningtona, zasługiwała na to, aby zwrócić na nią całą uwagę, to jednak postępowanie panny Levasseur nie mniej żywo go interesowało.
Perenna nie był w stanie zapomnieć tego pełnego grozy okrzyku, jaki wydarł się z jej piersi w chwili, gdy rozmawiał przez telefon z Mazeroux i stał mu też ciągle w pamięci ówczesny wyraz jej twarzy, na której malowało się śmiertelne przerażenie. Mógłże ten okrzyk i ów przestrach przypisać czemu innemu, aniżeli słowom, wyrzeczonym przezeń w odpowiedzi na informacye brygadyera: „Co mówisz? Pani Fauville chciała odebrać sobie życie?“
Fakt był faktem. Pomiędzy doniesieniem o próbie samobójstwa pani Fauville i nadzwyczajną emocyą panny Levasseur był związek zbyt widoczny, ażeby Perenna nie miał wysnuć z tego konkluzyi.
Nie zatrzymując się nigdzie, wszedł od razu do swego gabinetu i przyjrzał się niszy, prowadzącej do telefonu. Była szeroka na dwa metry mniej więcej i jedyne jej zamknięcie stanowiła portyera pluszowa, która zawsze jednak podniesiona, pozostawiała wejście do kabiny całkiem otwarte. Pod portyerą, w górze, wśród ozdób gzymsu, znajdował się guzik. Jedno naciśnięcie tego guzika wystarczało, aby spuścić momentalnie żelazną ścianę, która stanęła Perennie na przeszkodzie przed dwiema godzinami.
Nacisnąwszy guzik kilkakrotnie, przekonał się w sposób jak najbardziej kategoryczny, że mechanizm ukrytego aparatu znajdował się w doskonałym stanie i ze nie mógł być uruchomiony bez interwencyi z zewnątrz. Czyż miał stąd wnosić, że młoda dziewczyna chciała pozbawić życia jego, Perennę?... Gdzież motyw takiego kroku...
Miał zamiar zadzwonić na nią i zażądać pew-
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/124
Ta strona została uwierzytelniona.
— 118 —