Hipoteza ta była śmieszna, albowiem stwierdzono już, że tamten ślad pochodził od zębów Maryi Anny Fauville. Lecz czy niedorzeczność jakiejś hipotezy wystarcza do jej odrzucenia?
Sam zdziwiony uczuciami, które w nim wrzały i bojąc się zdradzić z niemi, postanowił przeciąć krótko konferencyę. Stając zatem przed panną Levasseur, ozwał się tonem rozkazującym, agresywnym:
— Proszę całą służbę wydalić. Wypłaci im pani wszystko, co się im należy, nawet odszkodowanie, gdyby się o nie upominali i niechaj odejdą nie zwlekając dziś jeszcze. Inna służba zjawi się tu wieczorem. Przyjmie ją pani w mojem imieniu.
Na oświadczenie to nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Odszedł, unosząc ze sobą z rozmowy tej wrażenie czegoś przykrego, co właśnie cechowało jego stosunki z Florentyną. Atmosfera była zawsze pomiędzy nimi ciężka i dręcząca. Wypowiadane przez nich słowa nie odpowiadały nigdy ich utajonym myślom, czyny zaś słowom. Czyż położenie wytworzone przez bieg wydarzeń nie nasuwało na myśl jedynego logicznego rozwiązania, mianowicie natychmiastowego wydalenia Florentyny? A jednak don Luis wcale o tem nie myślał...
Wróciwszy do swego gabinetu, poprosił natychmiast brygadyera do telefonu i przyciszonym głosem, ażeby nie być przez nikogo podsłuchanym, mówił:
— Czy to ty Mazaroux?
— Ja.
— Prefekt oddał się do mojej dyspozycyi?
— Tak jest.
— Dobrze. Powiesz mu więc, że wyrzuciłem z miejsca całą moją służbę i że poleciłem ci rozciągnąć nad nią baczny dozór. Śledząc ją, można wpaść na ślad wspólników Sauveranda. A teraz inna sprawa. Poproś prefekta, aby dał tobie i mnie upoważnienie do spędzenia tej nocy w mieszkaniu Fauville’a.
— Co takiego? W domu na bulwarze Suchet?
— Tak. Mam wszelkie dane do przypuszczenia, że tam się coś wydarzy.
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/145
Ta strona została uwierzytelniona.
— 139 —