Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.
—   140   —

— Co się wydarzy?
— Nie wiem, ale coś się jednak wydarzy. Zgoda?
— Zgoda. Będzięmy dziś wieczór o dziewiątej godzinie na bulwarze Suchet.
Tego dnia Perenna nie widział się już z panną Levasseur. Wyszedł z domu popołudniu i udał się do kantoru stręczeń służby, gdzie najął służących, szofera, lokaja, kucharkę etc. Potem udał się do fotografa, który zrobił nową fotografię z podobizną panny Levasseur, którą kazał zaretuszować i którą sam pobrudził, aby prefekt nie spostrzegł, że podsunięto mu inną fotografię.
Obiadował dnia tego w restauracyi, o godzinie dziewiątej zaś spotkał się z brygadyerem.
Od chwili popełnienia zbrodni dom Fauville’a znajdował się pod opieką odźwiernego. Pieczęcie nałożono na wszystkie pokoje i wszystkie zamki, tylko wewnętrzne drzwi gabinetu Fauville’a nie były obłożone pieczęciami. Klucz od tych drzwi znajdował się w rękach policyi, która mogła go potrzebować dla prowadzenia śledztwa. Obszerny ten pokój nie zmienił prawie wcale swego wyglądu. Tylko papiery były stamtąd zabrane lub uporządkowane, poza tem zaś na biurku nie pozostało nic z leżących przedtem na niem książek i broszur.
— No i cóż, mój stary? — rzekł don Luis do brygadyera. — Co powiesz na to? Pokój ten budzi w tobie emocyę? Co? Ale tym razem nie będziemy mieli drzwi zabarykadowanych, nieprawdaż? Nie będzie żadnych zasuwek. Jeśli ma tu się coś wydarzyć tej nocy z 15 na 16 kwietnia, to nie stawiajmy temu żadnej przeszkody. Niechaj ci panowie mają zupełną swobodę.
Jakkolwiek don Luis żartował, to jednak pokój ten wywierał na niego szczególne wrażenie, albowiem nasuwał mu na pamięć dwie dokonane tutaj zbrodnie, w których nie udało mu się przeszkodzić. Stały mu teź ustawicznie przed oczami dwa ciała ludzkie, które tu widział. Nie bez istotnej emocyi przypomniał sobie także zacięty pojedynek, stoczony z panią Fauviile, rozpacz tej kobiety i jej aresztowanie.