pewniam pana, zdobędziemy. I ten jego przyjaciel dostarczy nam wszystkich potrzebnych dowodów.
Mazercux począł się egzaltować:
— Dowodów! — wołał. — Ależ wcale ich już nie potrzeba! Są one tam! Pan Fauville sam ich nam dostarczył. „Rozwiązanie się zbliża. Widzę to z jej oczu“... „Ona”, to jego żona, to Marya Anna Fauville i świadectwo jej męża potwierdza tylko to, co o niej już wiemy. Co szef powie na to?
— Masz racyę — potwierdził Perenna z roztargnieniem — masz racyę. Ten list rozstrzyga zagadkę ostatecznie. Tylko... jakiż dyabeł mógł go tu przynieść? Musiał ktoś wejść do tego pokoju i to w naszej obecności... Czyż to możliwe?... Bo przecież musielibyśmy go zobaczyć lub usłyszeć... Oto co mnie zdumiewa!
— Istotnie...
— Nieprawdaż? Już przed dwoma tygodniami niespodzianka była zastanawiająca, ale wówczas zajęliśmy stanowiska w korytarzu, a złoczyńcy działali tutaj, podczas, gdy dziś znajdowaliśmy się obaj wewnątrz, przy samym nawet stole... I na tym właśnie stole, na którym wczoraj jeszcze wieczór nie było najmniejszego świstka papieru, dziś rano znaleźliśmy to oto pismo...
Szczegółowe przeszukanie całego pokoju nie naprowadziło ich na żaden ślad.
Przeszukali cały dom od góry do dołu i mogli tylko stwierdzić, że nikt się w nim nie ukrywał. Zresztą gdyby nawet się ktoś ukrywał, to i tak pozostawałoby tajemnicą, w jaki sposób mógł wejść do tego pokoju, nie zwracając na siebie ich uwagi? Problemat był nie do rozwiązania.
— Nie szukajmy już więcej — powiedział Perenna — bo to na nic się nie zda. W historyach tego rodzaju dziś czy jutro światło przeniknie przez jakąś niewidzialną na razie szczelinę i wszystko się zwolna wyjaśni. — Zanieś to pismo prefektowi policyi, opowiedz mu o naszem czuwaniu i zawiadom, że chcemy tu wrócić dla wypełnienia straży w nocy z 25 na 26 kwietnia. Nocy tej owa niewidzialna osobistość znów tu się znaleźć powinna i jestem dyabelnie ciekawy dowiedzieć się,
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/150
Ta strona została uwierzytelniona.
— 144 —