Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/158

Ta strona została uwierzytelniona.
—   152   —

za wroga. Starają się więc mnie zgładzić, tak jak innych. I Florentyna działa przeciw mnie. I ona to popełniła mord! Wszystko ją oskarża, a nic jej nie broni. Jej jasne oczy? Szczerość tętniąca w jej głosie? Powaga i szlachetność jej postaci? A co poza tem? Tak, poza tem?... Czyż nie widziałem kobiet o oczach niewiniątek, które jednak popełniały mordy bez celu, prawie dla sportu?
Zadrżał na wspomnienie Dolores Kesselbach... Jakiś tajemniczy związek łączył wciąż w jego umyśle obrazy tych dwóch kobiet. Kochał potworną Dolores... i własnemi rękoma ją zadusił. Czyż losy prowadzą go ku podobnej miłości i ku takiemuż samemu finałowi?
Gdy Florentyna odchodziła, to miał wówczas uczucie ulgi i oddychał swobodniej, jakgdyby uwolniony od przygniatającego go ciężaru, ale biegł zaraz do okna i przyglądał się z ukrycia, jak przechodziła przez podwórze.
Pewnego razu rzekła doń:
— Dzienniki zapowiadają to na dzisiejszy wieczór.
— Na dzisiejszy wieczór?
— Tak — odrzekła, pokazując odnośny artykuł. — Dziś mamy 25 kwietnia, a informacye, dostarczone policyi, jak mówią, przez pana, utrzymują, że co dziesięć dni zjawiać się będzie w domu na bulwarze Suchet jeden list i że dom ten będzie zniszczony przez eksplozyę w dniu ukazania się piątego i ostatniego listu.
Czy było to wyzwanie? Czy chciała dać mu do zrozumienia, że mimo wszelkich przeszkód listy będą się ukazywać, te listy tajemnicze, zapowiedziane w notatkach znalezionych w ósmym tomie Szekspira?
Don Luis utkwił w nią badawcze spojrzenie, lecz Florentyna ani drgnęła.
— Istotnie — odrzekł — ma się to stać dzisiejszej nocy. I ja tam będę! Nic nie będzie w stanie mi w tem przeszkodzić.
Florentyna jeszcze chciała coś powiedzieć, lecz zapanowała nad nurtującemi ją uczuciami i nakazała sobie milczenie.
Dnia tego don Luis Perenna miał się na ostrożności.