Spożył śniadanie i obiad w restauracyi, oraz zarządził za pośrednictwem Mazeroux strzeżenie placu Palais-Bourbon.
Po południu panna Levasseur nie opuszczała swego mieszkania. Wieczorem don Luis wydał rozkaz podwładnym brygadyera, aby strzeżono każdą osobę, która będzie chciała dom opuścić.
O godzinie dziesiątej wieczór brygadyer zszedł się z Perenną w kancelaryi inżyniera Fauville’a. Towarzyszyli im Weber i dwaj agenci.
Don Luis wziął brygadyera na stronę.
— Przyznaj się. Nie ufają mi, co?
— Nie. Dopóki Desmalions jest prefektem, nic nie wskórają przeciw szefowi. Tylko Weber i zresztą nie on jeden utrzymuje, że wszystko to są manipulacye szefa.
— W jakim celu?
— W celu dostarczenia dowodów przeciw pani Fauville, któreby ją ostatecznie potępiły. Wtedy ja sam zażądałem obecności Webera i dwóch agentów. Będzie więc nas czterech, aby zaświadczyć o pańskiej dobrej woli i wierze.
Każdy zajął swój posterunek. Dwóch policyantów miało z kolei czuwać.
Tym razem, po drobiazgowem przeszukaniu pokoiku syna Hipolita Fauville’a, zamknięto i zaryglowano wszystkie drzwi, oraz zapuszczono rolety.
O godzinie jedenastej zagaszono żyrandol elektryczny. Don Luis i Weber zaledwie zmrużyli oczy.
Noc upłynęła bez żadnego wypadku.
Jednak o godzinie siódmej rano, gdy podniesiono rolety, spostrzeżono list, leżący na stole...
Po przeminięciu pierwszego wrażenia Weber sięgnął po list i ukrył go w swej kieszeni. Wydano mu rozkaz, aby listu tego nie czytał i nikomu nie dawał do czytania.
Oto jego brzmienie, podane następnie przez dzienniki, łącznie z relacyą ekspertów, stwierdzających, że pismo to wyszło istotnie z pod pióra inżyniera Fauville’a:
„Widziałem go! Rozumiesz to, nieprawdaż, drogi przyjacielu? Widziałem go! Zażywał spaceru w alei du Bois, z podniesionym kołnierzem, w kapelu-
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/159
Ta strona została uwierzytelniona.
— 153 —