szu nasuniętym prawie na uszy. Czy mnie widział? Nie sądzę. Była już prawie noc, ale go poznałem. Rozpoznałem srebrną rączkę jego hebanowej laski. To on był, nędznik!
„Otóż on jest w Paryżu mimo swej obietnicy, Gaston Sauverand jest w Paryżu! Czy jesteś w stanie pojąć, co jest strasznego w tym fakcie? Jeżeli on jest w Paryżu, to znaczy, iż chce działać. Jeżeli jest w Paryżu, to znaczy, że śmierć moja jest postanowiona! Ach, ileż krzywdy zrobił mi ten człowiek! Zrabował mi już szczęście, a teraz potrzeba mu mego życia! Żyję w trwodze“...
A zatem inżynier Fauvilie wiedział, że posiadacz laski hebanowej, że Sauverand zamierzał pozbawić go życia. Zaświadczał o tem Fauville własnem pismem w sposób jak najbardziej stanowczy i pismo jego ponadto, w zestawieniu ze słowami, które wymknęły się z ust Sauverandowi w chwili aresztowania, pozwalało przypuszczać, że dwaj ci ludzie utrzymywali kiedyś ze sobą stosunki, że nić przyjaźni została pomiędzy nimi zerwana i że Sauverand obiecał nie wracać już nigdy do Paryża.
Trochę światła przeniknęło więc do tajemniczej sprawy dziedzictwa milionów Morningtona, ale z drugiej strony jakąż niepojętą tajemnicę przedstawiała obecność tego listu na stole w gabinecie Fauviile’a. Pięć osób pilnie czuwało, pięć osób najbardziej szczwanych, a jednak tajemnicza ręka położyła przed nimi ten list, położyła go w pokoju o zabarykadowanych drzwiach i oknach, nie czyniąc żadnego szmeru, nie pozostawiając żadnego śladu włamania.
Natychmiast powstała hypoteza, iż istnieje tam jakieś potajemne wyjście. Hypotezę tę musiano porzucić, po uważnem zbadaniu murów i po zasięgnięciu informacyi u przedsiębiorcy, który wzniósł tę budowlę przed kilku laty.
Opinia publiczna miast interwencyi jakiejś osoby, rozporządzającej niezwykłymi środkami, skłonna była przypuścić, że ma się tu do czynienia ze sztuczką prestidigitatora, obdarzonego nadzwyczajną zręcznością.
Niemniej jednak ustalono, że przewidywania
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/160
Ta strona została uwierzytelniona.
— 154 —