wiem ciszę przerwał lekki szelest papieru. Pan Desmalions zapalił światło elektryczne... Z piersi jego uleciał okrzyk...
Ujrzano list... Spadł on tym razem obok stołu i z cichym szelestem spoczął na dywanie.
Mazeroux uczynił znak krzyża.
Funkcyonaryusze policyi posinieli ze strachu.
Prefekt spojrzał na don Luisa, który kiwał głową, nic nie mówiąc...
Sprawdzono natychmiast zatrzaski i zamki. Były nietknięte...
Tekst otrzymanego tej nocy listu rozpraszał do reszty prawie ciemności, otaczające sprawę mordu, popełnionego na bulwarze Suchet.
I tym razem list ten podpisany przez inżyniera Fauville’a, zaopatrzony w datę ósmego lutego tegoż roku i w niewyraźny adres, zawierał następujące słowa:
„Mój drogi przyjacielu! — No i cóż? Nie, ja nie pozwolę się zaszlachtować na podobieństwo barana, przyprowadzonego do szlachtuza. Bronić się będę i walczyć do ostatniej chwili. Ach, teraz sprawy te zmieniły swoje oblicze. Posiadam obecnie dowody, dowody niezaprzeczalne... Jestem w posiadaniu listów, wymienionych pomiędzy nimi! I wiem już, że oni się wciąż, tak jak dawniej, kochają, że chcą się pobrać i że nic ich od tego nie powstrzyma. Świadczą o tem słowa napisane ręką Maryi Anny: „Cierpliwości, Gastonie! — pisze ona — odwaga we mnie wzrasta. Tem gorzej dla tego, który nas rozdziela. Będzie musiał zejść nam z drogi”.
„Drogi mój przyjacielu! Jeżeli legnę w walce, to znajdziesz te listy (i cały materyał, który zgromadziłem przeciw tej nędznej kreaturze) w kufrze, ukrytym w wiadomem ci miejscu. Wtedy mnie pomścij! Do widzenia, a może... żegnaj!...”
Oto tekst trzeciego listu.
Z poza grobu swego Hipolit Fauville wskazywał na swą małżonkę i ją oskarżał. Z poza grobu dawał w ręce klucz do rozwiązania zagadki, wyjaśniał powody, dla których dopuszczono się zbrodni.
Oto Marya Anna i Gaston Sauverand kochali się..
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/162
Ta strona została uwierzytelniona.
— 156 —