Z przykrem jakiemś uczuciem Perenna zdjął te obrączki. Każda z nich miała wyrytą jednakową datę 12 sierpnia 1892 roku, oraz imiona: Alfred i Wiktorya.
— Mąż z żoną! — szepnął Perenna. — Jestże to podwójne samobójstwo? Czy może zbrodnia? Jakimże jednak cudem nie wykryto dotychczas tych szkieletów? Czyż mam przypuścić, że znajdują się tutaj od chwili śmierci Langernaulta, od czasu przejęcia tej posesyi przez administracyę publiczną, to jest od chwili, gdy posesya ta przestała być przez ludzi odwiedzana?
Zamyślił się.
— Czy nikt wejść tu nie może? Nikt absolutnie?... Wszak dziś właśnie dostrzegłem ślady obecności czyjejś w ogrodzie, dziś weszła tu jakaś niewiasta...
Pod wpływem myśli o tajemniczej tej osobie zszedł z beczki. Mimo odgłosu, jaki uprzednio doszedł jego ucha, nie mógł przypuścić, że owa nieznajoma weszła do wnętrza stodoły. Po kilkominutowem rozejrzeniu się dokoła zamierzał już wyjść, gdy w tem z lewej strony rozległ się stukot spadających rupieci. Kilka obręczy z beczek padło nieopodal niego...
Przedmioty te spadały z pomieszczenia przedstawiającego się jako rodzaj strychu, na który można było wejść po szczeblach drabiny. Czy