się naśladowaniem głosów zwierzęcych. Jedzono i pito wśród śmiechów i rozmów.
Część nocy upłynęła na niczem i nic nie zdawało się zapowiadać, że ciekawość tłumów zostanie nasycona. Zapytywano się wzajemnie, czy nie lepiej byłoby pójść spać do domu, albowiem wobec aresztowania Sauveranda słaba była nadzieja, że czwarty list ukaże się podobnie jak poprzednie.
A jednak nie opuszczano swych stanowisk obserwacyjnych w przewidywaniu, że don Luis Perenna się zjawi...
Od godziny dziesiątej wieczór prefekt policyi i sekretarz generalny prefektury, szef służby bezpieczeństwa, jego zastępca Weber, brygadyer Mazeroux, oraz dwaj agenci byli zgromadzeni w lokalu, w którym zamordowano Fauville’a. Piętnastu innych agentów zajmowało następne pokoje, podczas gdy znów dwudziestu innych strzegło dachów, ulokowało się pod fasadą domu, tudzież w ogrodzie.
Około północy prefekt policyi polecił przynieść kawę dla swych agentów. Sam wypił dwie filiżanki tego napoju i nie przestawał spacerować po pokoju, wspinać się na schody, prowadzące na strych, lub też przebiegać przedpokój i westybul. Pragnąc, aby warta odbyła się w warunkach jaknajkorzystniejszych, pozostawił drzwi wszędzie otwarte i palące się światło.
Mazeroux ośmielił się zwrócić mu na to uwagę:
— Ażeby list mógł się istotnie pojawić — rzekł — potrzeba, aby było ciemno. Niech pan prefekt zechce przypomnieć sobie, że doświadczenie ze światłem już było uczynione i że list wówczas się nie pojawił.
— Powtórzymy to doświadczenie — oświadczył prefekt, który w gruncie rzeczy obawiał się interwencyi don Luisa.
Jednak w miarę, jak noc zapadała i nad umysłami począł obejmować panowanie niepokój. Wszystko było przygotowane do walki. Ludzie pragnęli popisać się swą energią i zdolnością. Nadsłuchiwali ustawicznie i rozglądali się podejrzliwie na okół.
Około godziny pierwszej w nocy rozległ się
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/245
Ta strona została uwierzytelniona.
— 239 —