dotyczących pojawiania się listów Fauville’a, pisanych do nieboszczyka?
— A zatem jest pan tego samego, co i ja zdania? — zagadnął prefekt. — Rola panny Levasseur jest conajmniej podejrzana?
— Spodziewam się, panie prefekcie, że wszystko się wyjaśni, i że wystarczy panu teraz wybadać panią Fauville i Gastona Sauveranda, ażeby rozproszyć ostatnie wątpliwości i ażeby uznać, iż panna Levasseur znajduje się poza wszelkiemi podejrzeniami.
— A następnie — upierał się przy swojem pan Desmalions — jest jeszcze jeden fakt, który wydaje mi się dziwnym. W spowiedzi swej Hipolit Fauville nie wspomina ani słowem o dziedzictwie Morningtona. Dlaczego? Czy o niem nic nie wiedział? Czyż mamy przypuścić, że nie istnieje żaden związek pomiędzy tą seryą zbrodni a dziedzictwem i że zbieg okoliczności jest tylko przypadkowy?
— Pod tym względem podzielam zupełnie pańskie zdanie, panie prefekcie. Milczenie Hipolita Fauville’a w tym względzie i mnie nieco dezoryentuje. Przykładam jednak do tego mniejszą wagę. Istotą rzeczy jest stwierdzona wina inżyniera Fauville’a i niewinność aresztowanych.
Radość don Luisa nie miała granic. Według niego ponura ta przygoda wraz z odkryciem wynurzeń inżyniera Fauville’a zbliżała się ku koń-