szef uważa ją za niewinną, mimo wszelkie, obciążające ją dowody! Ale dzisiaj łuska spada szefowi z oczu! Widzę to! Jestem tego pewien! Prawda szefie, że się nie mylę? Teraz już szef widzi rzecz całą jasno?
Tym razem don Luis nie oponował. Z zaciśniętymi zębami, z okiem bystro wpatrzonem przed siebie, śledził autobus, który w tej właśnie chwiii zatrzymał się na rogu bulwaru Hausmanna.
— Stój! — rzucił rozkaz szoferowi.
Młoda pasażerka wysiadła. Po jej kostyumie pielęgniarskim można było rozpoznać, że jestto panna Levasseur. Rozejrzała się dookoła, jak człowiek, pragnący przekonać się, czy nie jest śledzony, poczem przesiadła się do innego pojazdu i kazała się wieść przez bulwar i ulicę Pepiniere na dworzec Saint-Lazare.
Don Luis widział zdaleka, jak wstępowała po schodach, wiodących na dworzec rzymski i zauważył ją jeszcze, stojącą przed okienkiem kasyera.
— Żwawo, Mazeroux! — rzekł — wyjmij swą legitymacyę i spytaj się kasyerki, jaki bilet wydała kupującej. Spiesz się, aby nie nadeszła inna pasażerka.
Mazeroux spełnił to polecenie i zwracając się do don Luisa, powiedział:
— Druga klasa do Rouen.
— Weź taki sam bilet.
Brygadyer usłuchał. Dowiedzieli się zaraz, że w tej chwili odchodzi pociąg pospieszny. Gdy znaleźli się na peronie, Florentyna wsiadała właśnie do jednego ze środkowych przedziałów.
Pociąg gwizdnął.
— Wsiadaj! — rozkazał don Luis, starając się ukryć jaknajlepiej. — Zatelegrafujesz do mnie z Rouen i wieczór się zobaczymy. Przedewszystkiem miej oczy otwarte. Staraj się, żeby ci się nie przemknęła między palcami. Ona jest silna fizycznie, wiesz o tem?
— Ale dlaczego szef nie jedzie wraz ze mną? Byłoby lepiej...
— To niemożliwe! Przed Rouen pociąg nie staje, a zatem nie mógłbym wrócić przed wieczorem,
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/298
Ta strona została uwierzytelniona.
— 292 —