wem. Chcąc nie chcąc, trzeba go było wysłuchać. Chcąc nie chcąc trzeba było dyskutować z nim, jak z człowiekiem, który jest wyrazicielem rzeczy niepojętych, ale możliwych, albowiem on je wypowiada!
— Czy pozwoli mi pan, panie prefekcie, przedstawić fakty tak, jak to wynikają one z sytuacyi obecnej? Będzie to dalszy ciąg i całkiem naturalna konkluzya posiedzenia, odbytego przez nas po wybuchu na bulwarze Suchet.
Milczenie prefekta oznaczało, iż don Luis mógł zabrać głos. Skorzystał z tego zaraz:
— Nie będę się długo rozwodził, panie prefekcie. Nie będę się długo rozwodził z dwóch racyi. Ponieważ zdobyliśmy już wynurzenia samego Fauville’a, oraz znamy monstrualną rolę, jaką on odegrał w tej sprawie, a następnie ponieważ prawda, mimo jej pozornego skomplikowania, jest w gruncie rzeczy prosta. Tkwi ona całkowicie w tem pytaniu, rzuconem przez pana, panie prefekcie, przy opuszczaniu ruin domu Fauville’a na bulwarze Suchet: „Jak to wytłómaczyć, że wynurzenia Hipolita Fauville’a nie wspominają ani słówkiem o spadku pozostałym po Morningtonie?”
— Wszystko tkwi tutaj, panie prefekcie! — ciągnął dalej don Luis.
— Hipolit Fauville nie wspomniał ani słówkiem o tym spadku. A ponieważ o nim nie wspomniał, to znaczy, że o nim nie wiedział. I jeżeli Gaston Sauverand mógł mi opowiedzieć całą tę tragiczną historyę, nie robiąc najmniejszej aluzyi do spadku, to znaczy, że spadek ten nie odgrywał w życiu i przejściach Gastona Sauveranda żadnej roli.
I on także przed temi wydarzeniami o istnieniu spadku nie wiedział, tak, jak nie wiedziała o nim Marya Anna Fauville, tak jak nie wiedziała o nim również panna Levasseur.
„Jest faktem niezaprzeczonym, że nienawiść jedynie kierowała czynami Hipolita Fauville’a. Cóż innego mogło być powodem, skoro miliony Morningtona przypadały nań na mocy prawa? i zresztą, gdyby chciał był korzystać z tych milionów, to nie zaczynałby od samobójstwa.
„A zatem mamy pewność, iż spadek nie odgry-
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/302
Ta strona została uwierzytelniona.
— 296 —