przed ośmiu dniami. Znając z dzienników jej przygody, prosiłam ją wprost, aby zechciała zmienić swe nazwisko. Służba szpitalna jest całkiem nowa, mogła więc tu znaleźć zupełnie bezpieczne schronisko.
— Ale, skoro siostra czyta dzienniki, to niewątpliwie jest jej wiadomo, jakie poszlaki ciążą na pannie Levasseur?
— Poszlaki te, panie prefekcie, są wprost bezsensowne dla tego, kto miał sposobność poznać Florentynę. Jest to najwznioślejsza dusza i najszlachetniejszy charakter, z jakim się wogóle w życiu swem spotkałam.
— Mówmy o dokumentach, siostro — ciągnął dalej prefekt. — Skąd się one wzięły?
— Wczoraj, panie prefekcie, znalazłam w swoim pokoju kartkę, której autor ofiarowywał mi się z doręczeniem dokumentów, dotyczących Florentyny Levasseur.
— Skąd autor tej kartki mógł wiedzieć, że panna Levasseur jest zatrudniona w tej klinice?
— Nie wiem. Zawiadomiono mnie tylko, że dokumenty te, zaadresowane do mnie, znajdować się będą dziś rano w Wersalu, na poste-restante. Proszono mnie jednocześnie, abym nikomu o tem nie mówiła i żebym doręczyła je tegoż popołudnia o godzinie trzeciej Florentynie Levasseur, z poleceniem, iżby odniosła je natychmiast do prefektury policyi. Ponadto polecono mi doręczyć jakiś list brygadyerowi Mazeroux.
— Brygadyerowi Mazeroux? A to osobliwe!...
— List ten, jak się zdaje, dotyczył tej samej sprawy. Ponieważ bardzo kocham Fiorentynę, przeto wysłałam ten list i byłam dziś rano w Wersalu. Nie zawiodłam się bynajmniej. Papiery już się tam znajdowały. Gdy wróciłam, nie zastałam już Florentyny. Mogłam doręczyć jej te dokumenty dopiero po jej powrocie, to jest dopiero około godziny czwartej.
— Skąd zostały wysłane te papiery?
— Z Paryża. Na kopercie znajdowała się pieczęć najbliższego oddziału pocztowego.
— I nie wydawało się siostrze dziwnem znalezienie tego wszystkiego we własnym pokoju?
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/321
Ta strona została uwierzytelniona.
— 315 —