kreślić w rozmowie z prefektem nieudolności Webera:
— Wszak zaznaczyłem, że należy mieć się na ostrożności! Zachowanie się panny Levasseur pozwalało na wszelkie przypuszczenia. Jest rzeczą oczywistą, że ona zna winnego i że chciała się z nim zobaczyć, zażądać od niego wyjaśnień i, kto wie, może go ocalić, jeśli uda mu się przekonać ją, iż jest niewinny. I co się rozegra pomiędzy nimi? Czując, iż jest zdemaskowany, bandyta ów będzie zdolny do wszystkiego!
Pan Desmalions znów począł indagować przełożoną i dowiedział się, że Florenlyna Levasseur, przed ośmiu dniami i przed wstąpieniem do kliniki, mieszkała przez czterdzieści ośm godzin w podrzędnym hotelu na wyspie Saint-Louis.
Jakkolwiek niewielką wartość przedstawiała ta informacya, to jednak nie można było jej lekceważyć. Prefekt policyi, który trwał przy swych wątpliwościach co do osoby Fiorentyny i który przykładał wielką wagę do schwytania jej, polecił Weberowi i jego ludziom, aby natychmiast rozpoczęli poszukiwania we wskazanym kierunku.
Don Luis towarzyszył Weberowi.
Natychmiast wydarzenia przyznały słuszność prefektowi. Florentyna schroniła się do pokojów umeblowanych na wyspie Saint-Louis, gdzie zajęła pokoik pod zmyślonem nazwiskiem. Nie bawiła tam jednak długo, albowiem zjawił się jakiś chłopiec w kancelaryi hotelowej, zapytał o nią, a następnie widziano, jak wyszła z nim razem.
Gdy znaleziono się w wynajętym przez nią pokoju, ujrzano pakiet, owinięty w gazetę, w którym znajdował się kostyum zakonnicy. A zatem pomyłka była wykluczona.
Późnym wieczorem udało się Weberowi odnaleźć owego malca. Był to syn stróża z tejże dzielnicy. Badany oświadczył, że za nic w świecie nie zdradzi tej pani, która mu zupełnie zaufała i uściskała go płacząc. Matka prosiła go, aby mówił wszystko, co mu jest wiadomo, ojciec go ukarał, ale chłopiec milczał jak zaklęty.
W każdym razie można było wnosić, że Florentyna nie opuściła jeszcze wyspy Saint-Louis, albo
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/324
Ta strona została uwierzytelniona.
— 318 —