Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/332

Ta strona została uwierzytelniona.




XVI.
Sezamie, otwórz się!

Mimo wielkiej potrzeby snu, don Luis spał tylko trzy godziny. Zbyt wiele trosk go torturowało i jakkolwiek plan jego postępowania był obmyślony w sposób niemal matematyczny, to jednak nie był skłonny do ukrywania przed sobą wszelkich trudności, które mogą stanąć mu na przeszkodzie. Weber będzie oczywiście mówił z prefektem, ale czy pan Desmalions zatelefonuje do prezydenta ministrów Valenglay’a?
— Zatelefonuje! — utwierdzał się don Luis w tem przekonaniu, tupiąc wściekłe nogą. Krok taki nie zagraża mu niczem. A ponadto wiele ryzykuje, nie spełniając mego życzenia... Tem więcej, że aresztowanie mej osoby nie mogło nastąpić bez porozumienia się z Valenglay’em, i że prefekt musi go poinformować o wszystkiem, co się dzieje... Więc... więc...
Wtedy don Luis zadawał sobie pytanie: na co, dowiedziawszy się o jego życzeniu, zdecyduje się prezydent ministrów? Bo wreszcie, czy można przypuścić, że szef rządu, że prezydent rady ministrów zechce się fatygować w tym celu, aby dać posłuch i służyć projektom pana Arseniusza Lupina?
— On przyjdzie! — wykrzyknął z tem samem zacięciem. — Valenglay kpi sobie z protokołów i tym podobnych głupstw. On przyjdzie! Choćby miał to uczynić przez samą tylko ciekawość... aby się dowiedzieć, co też ja, Arseniusz Lupin, pragnę mu powiedzieć. A następnie — cóż? — wszak