mnie zna! Ja nie należę przecież do rzędu tych ludzi, którzy fatygują kogoś napróżno. Z rozmowy ze mną zawsze wysnuwa się jakąś korzyść. On przyjdzie!.
Natychmiast jednak powstawało w jego umyśle drugie pytanie. Wszak samo zjawienie się Valenqlay’a w jego celi nie dowodziłoby jeszcze, że musi on zgodzić się na propozycye Perenny... I jeżeli nawet uda mu się przekonać Valenglay’a, to ileż jeszcze grozić będzie niebezpieczeństw. Ileż pojawi się jeszcze wątpliwości! Ile oczekiwać jeszcze będzie rozczarowań! Czy Weber będzie ścigać zbrodniarza z koniecznym pośpiechem i śmiałością? Czy odnajdzie jego ślady? A znalazłszy, czy znów ich nie straci?...
A następnie... następnie, przypuściwszy nawet, że wszystkie szanse okażą się korzystnemi, to czy nie będzie już wtedy zapóźno? Odnajdzie się tę dziką bestyę. Schwyci się zbrodniarza za kark. Niech i tak będzie! Ale czy przedtem zbrodniarz ten nie zadusi swej ofiary? Czy zbrodniarz tego rodzaju, czując się zgubionym, będzie wahał się z dorzuceniem jeszcze jednej zbrodni do listy swoich morderstw?
I ta myśl napawała don Luisa największem przerażeniem. Pokonawszy w swej wyobraźni wszystkie trudności napotykał na tę straszliwą wizyę: Florentyna zgładzona ze świata, zamordowana!
— Oh, co za męka! — wzdychał. — Ja jeden byłbym w stanie ją ocalić, a tymczasem osadzono mnie pod kluczem!
Nie chciał się nawet zastanawiać nad motywami, które skłoniły prefekta do zmiany zapatrywań i do wydania rozkazu natychmiastowego aresztowania, tego, kłopoty tylko przynoszącego Arseniusza Lupina, którym sprawiedliwość nie chciała się dotychczas ambarasować. Nie, to go wcale nie obchodziło. Obchodziła go jedynie i wyłącznie Florentyna! A minuty mijały i każda minuta zbliżała Florentynę do straszliwej przepaści!...
Przypominał sobie podobną chwilę, kiedy to, przed kilku laty, również oczekiwał aż otworzą się drzwi jego więzienia i aż ukaże się w nich cesarz niemiecki. Ale wówczas chodziło tylko
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/333
Ta strona została uwierzytelniona.
— 327 —