czać takiemu, jak Arseniusz Lupin człowiekowi. Mów więc Arseniuszu! Słuchamy!
Ciekawość jego nie miała wprost granic. Mało się troszczył o to, czy propozycye don Luisa będą miały jakieś konsekwencye praktyczne. W gruncie rzeczy nie przewidywał nawet czegoś podobnego. O jednem chciał się tylko dowiedzieć, dokąd mianowicie awanturnik ten posunie swoją zuchwałość i na jakiej to nowej przygodzie zechce oprzeć swe pretensye, przedstawiane z takim spokojem i uczciwością.
— Pozwoli pan? — zapytał don Luis.
Powstawszy z krzesła, don Luis zbliżył się do ściany, na której zawieszoną była mapa, przedstawiająca północno-zachodnią część Afryki. Następnie, rozłożywszy tę mapę na stole, oświadczył:
— Jest jedna rzecz, panie prezydencie, rzecz, która intryguje pana prefekta policyi i w której to kwestyi czynił on, jak mi wiadomo, poszukiwania. Intryguje go mianowicie to, w jaki sposób zużyłem swój czas, powiedzmy raczej czas Arseniusza Lupina w okresie ostatnich trzech lat, a w szczególności ten jego okres, kiedy to, Arseniusz Lupin znajdował się w legionie cudzoziemskim.
— Badania, prowadzone w tym względzie, były prowadzone na mój wyraźny rozkaz — przerwał Valenglay
— I do jakiego doszły wyniku?
— Do żadnego.
— Czyli, że panowie zupełnie nie wiecie, co się działo ze mną w ciągu wojny?
— Istotnie nie wiemy
— Otóż ja panom tę zagadkę wyjaśnię, a to tembardziej, że jest rzeczą całkiem słuszną i sprawiedliwą, aby Francya wiedziała, co dla niej uczynił jeden z synów najbardziej jej oddanych... bez czego... bez czego potomność mogłaby kiedyś przypuścić, żem o swej ojczyźnie w jej ciężkiej dobie zapomniał, co nie byłoby sprawiedliwe. Pan sobie przypomina, panie prezydencie, że zaciągnąłem się do legionu cudzoziemskiego po przejściu straszliwego istotnie kryzysu wewnętrznego i po daremnych próbach samobójstwa. Chciałem umrzeć i sądziłem, że pierwsza lepsza kula ma-
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/346
Ta strona została uwierzytelniona.
— 340 —