Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.
—   49   —

— Gdyby was było dziesięciu... gdyby was było dwudziestu przy mnie, to czy sądzicie, że wasza obecność krępowałaby moich wrogów? Oni mogą wszystko, rozumiecie? Oni mogą wszystko! Oni zamordowali już inspektora Verota... oni zamordują mnie... i mego syna. Ach, nędznicy! Boże, miej litość nademną! Jak cierpię...
To mówiąc inżynier padł na kolana i począł uderzać się w piersi, mówiąc:
— Boże mój, miej litość nademną... Ja nie chcę umrzeć... Nie chcę także śmierci syna... Bługam Cię Boże, miej litość nad nami!...
Nagle Fauville powstał i zaprowadził Perennę ku pewnej zasuwie, umieszczonej w murze, która z łatwością na kółkach mosiężnych, pod naciskiem guzika, podniosła się w górę. Perenna ujrzał we wgłębieniu mały kuferek, wmurowany w ścianę.
— Cała moja historya znajduje się tutaj, notowana z dnia na dzień od lat trzech — oświadczył inżynier. — Jeżeli spotka mnie nieszczęście, to zemsta łatwą będzie.
Fauville z pośpiechem nastawił litery w zamku i wyjętym z kieszeni kluczykiem otworzył kuferek, który był w trzech czwartych próżny. W jednym tylko jego rogu, wśród stosu papierów, znajdował się szary kajet, przepasany czerwoną taśmą gumową. Fauville sięgnął po ten kajet i rzekł:
— Patrz pan. W tym oto kajecie jest wszystko...
Przy pomocy zawartych w nim zapisków można odtworzyć sobie ohydne rzeczy. Zanotowane są tam najpierw moje podejrzenia, następnie pewniki... i wszystko... wszystko... co może służyć do schwytania ich w pułapkę... Przypomnij pan sobie o tym szarym kajecie w stosownej chwili... Kładę go z powrotem do kufra...
Stopniowo Fauville począł się uspokajać. Zapuścił zasuwę, a udawszy się następnie do siebie, uporządkował papiery, zapalił lampkę elektryczną, umieszczoną nad jego łóżkiem, przyciemnił wiszący na środku sufitu żyrandol i poprosił Perennę i brygadyera, aby pozostawili go samego.
Don Luis, który obszedł pokój dookoła i zbadał żaluzye żelazne, w które zaopatrzone były