Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.
—   50   —

obydwa okna, zauważył drzwiczki nawprost wejścia i zapytał o ich znaczenie.
— Drzwiczkami temi — objaśniał Fauville — wchodzą zwykle moi klienci, a niekiedy sam nawet korzystam z tego wyjścia.
— Prowadzą one do ogrodu?
— Tak.
— Czy dobrze są zamknięte?
— Może pan to sprawdzić. Zamknięte są na klucz i na zasuwę. Obydwa klucze znajdują się na kółku metalowym wraz z kluczem od ogrodu.
Fauville położył klucze na stole. Tam też położył następnie świeżo nakręcony zegarek.
Nie krępując się nim wcale, don Luis wziął klucze i wypróbował nimi zasuwę i zamek. Trzy stopnie prowadziły stamtąd do ogrodu, więc znalazłszy się w nim Perenna obszedł niewielki klomb. Zauważył wtedy, że po bulwarze spacerowali postawieni na straży dwaj agenci policyi. Sprawdził następnie, czy zasuwa w okratowaniu ogrodu jest zamknięta, poczem, powróciwszy do Fauville’a, powiedział:
— Wszystko jest w porządku, może pan zatem spać spokojnie. Dobrej nocy!
— Dobranoc! — powtórzył inżynier, odprowadzając Perennę i brygadyera do drzwi.
Między gabinetem inżyniera a korytarzem znajdowały się podwójne drzwi, z których jedne były obite odpowiednią materyą. Druga strona korytarza była przedzielona od przedsionka ciężką portyerą.
— Możesz zasnąć — rzekł Perenna do swego towarzysza. — Ja będę czuwał.
— A więc szef nie przypuszcza, że możliwy jest jaki alarm?
— Nie przypuszczam tego wobec zarządzonych środków ostrożności. Ale ty, który znałeś inspektora Verola, czy przypuszczasz, że był to człowiek skłonny do powzięcia jakichś nieuzasadnionych przywidzeń?
— Nie, szefie.
— Dobrze. A zatem wiesz, co on zapowiedział? Miał zatem do tego słuszną podstawę. Więc trzeba mieć oczy otwarte.