Rumuna, hr. Malonesco, trzymającego na swój użytek konie, powozy, samochody, ośmiu służących, zatrzymując nawet przy sobie sekretarkę hrabiego, pannę Levasseur, która miała zarządzać personalem, przyjmować i wyprowadzać gości, dziennikarzy, natrętów, handlarzy rozmaitych drobiazgów, których nęciła wspaniałość domu i reputacya nowego właściciela.
Przeprowadziwszy inspekcyę stajni garażu, Perenna przeszedł wzdłuż głównego podwórza i wszedł następnie do swego gabinetu. Wszedłszy tam otworzył jedno z okien i podniósł głowę do góry. Nad nim znajdowało się lustro pochylone w ten sposób, iż odzwierciadlało w sobie po przez mur i podwórze jedną stronę placu Palais-Bourbon.
— Do dyabła! — mruknął. — Ci policyanci wciąż tam czatują! I trwa to już dwa tygodnie! Zaczynam już dość mieć tej pieczołowitości!
W złym humorze zasiadł do przeglądania poczty, rozdzierając po przeczytaniu listy dotyczące go osobiście, notując inne, czytając prośby o wsparcia, skargi...
Skończywszy z tem wszystkiem, zadzwonił.
— Poprosić panny Levasseur, aby mi przyniosła gazety.
Pełniła ona niedawno obowiązki lektorki i sekretarki hrabiego rumuńskiego, więc Perenna polecił jej czytać wszystko, co dotyczyło jego osoby i zdawać sobie rano codziennie dokładną relacyę z przebiegu śledztwa, toczącego się przeciw pani Fauville.
Zawsze ubrana w czarną suknię, bardzo elegancka i zgrabna, budziła w nim sympatyę. Miała wygląd pełen godności, twarzyczkę poważną, rozumną, przez którą trudno było przeniknąć do tajemnic duszy. Twarz jej miałaby wygląd surowy, gdyby nie to, że pukle pięknych blond włosów, wyłamujące się z pod wszelkiej dyscypliny, otaczały jej główkę aureolą światła i wesołości. Głos panny Levasseur miał ton muzykalny i słodki, mile głaszczący ucho Perenny, który zaintrygowany pewną rezerwą, jaką zachowywała, zapytywał sam siebie, co też może ona myśleć o nim, o jego egz stencyi, o tem, co dzienniki powiadają na temat jego tajemniczej przeszłości?
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/99
Ta strona została uwierzytelniona.
— 93 —