Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/114

Ta strona została przepisana.

— Doskonały interes, — rzekł po chwili — to nam ogromnie dopomoże. Teraz, kiedy obu wspólników mamy, będą musieli gadać i sprawa nareszcie się wyjaśni. Więc mówi pan, że nie stawiał żadnego oporu?
— Żadnego, panie prefekcie.
— Trzeba się mieć jednak na baczności.
Więzień nie wymówił ani słowa. Twarz miał zamyśloną, jak ktoś nie mogący pojąć przyczyny wydarzeń. Jednakże, kiedy zrozumiały że nowoprzybyły jest prefektem policji, podniósł głowę i gdy go p. Demalion zapytał:
— Zbyteczne byłoby chyba tłumaczenie panu przyczyny aresztowania?
Odpowiedział tonem pełnym szacunku:
— Proszę mi wybaczyć panie prefekcie, ale pragnąłbym właśnie objaśnień w tej sprawie, gdyż o niczem pojęcia nie mam i przypuszczam, że to jakieś nieporozumienie, które jednem słowem da się wyjaśnić.
Prefekt wzruszył ramionami, mówiąc:
— Jest pan posądzony o udział w zabójstwie inżyniera Fauville i jego syna Edmunda.
— Hipolit nie żyje!
I drżąc nerwowo, głosem zmienionym powtórzył raz jeszcze:
— Hipolit zamordowany? Co pan mówi? Czyż to możebne?...
Prefekt powtórnie wzruszył ramionami.
— Sam fakt, że pan inżyniera Fauville nazywa po imieniu oznacza, że był pan z nim w zażyłych stosunkach.